Warsztaty DJ – skie: czy warto?

8.11.2017 by Julia Schwenner

W zeszłym tygodniu po raz pierwszy uczestniczyłam w warsztatach miksowania płyt winylowych. W przeszłości koleżanka dała mi się pobawić trochę swoim sprzętem i pomyślałam, że fajnie by było nauczyć się kilku sztuczek od kogoś, kto uczy tego zawodowo. Idealne zajęcie na piątkowy wieczór!

Było nas osiem dziewczyn plus nauczycielka Kat, warsztaty trwały cztery godziny. Na początku rozmawiałyśmy o naszych dotychczasowych doświadczeniach z dj-ingiem i szybko okazało się, że różnice są dość spore. Niektóre dziewczyny były już po kilku warsztatach i przyszły na ten, aby wymienić się pomysłami i spotkać inne osoby zainteresowane tematyką.

Inne, jak ja, były nowicjuszkami, które próbowały tylko raz lub dwa w przeszłości. Kat zaczęła od objaśnienia podstawowego wyposażenia i elektroniki dj-skiej. Było ciekawie i jestem pewna, że większości przyjaciół, którzy są Dj-ami, nie chciałoby się tych szczegółów tłumaczyć...

Po dwóch godzinach z teorii przeszłyśmy do praktyki. Pierwsza runda, polegająca na podstawowej zabawie mikserem, była dobrym sposobem, aby zapoznać się ze sprzętem. Każdy po kolei mógł popróbować. Kat odpowiadała na pytania i tłumaczyła co nieco co pewien czas.

images (1)

Niestety, dalszego przebiegu wydarzeń można się było spodziewać. Uczestniczki, które już umiały grać, zaczęły się nudzić naszymi powolnymi kroczkami w programie i zaczęły miksować winyle jak w domu. Było fajnie, ale po pewnym czasie zaczęło być nudne dla nas początkujących. Instruktorce nie udało się tego problemu rozwiązać, przestała cokolwiek tłumaczyć i resztę czasu spędziła na pogawędce przy piwku z resztą uczestniczek czekających na ich kolej. Na szczęście będąc na zapleczu knajpki Stereo 33 miałyśmy nieograniczony czas i nawet po oficjalnych czterech godzinach warsztatów mogłyśmy zostać i dalej grać.

Po pewnej namowie, Kat w końcu pokazała nam więcej rzeczy, jak np. miksowanie dwóch nagrań. Był to już ostatni punkt wieczoru, gdyż atmosfery była coraz bardziej zabawowa i dopchanie się przez początkujących do zajętego przez zaawansowanych uczestników sprzętu graniczyło z niemożliwością.

Avalon

Reasumując mogę powiedzieć, że spędziłam fajne 5-6 godzin i poznałam kilka ciekawych osób. Nauczyłam się też kilku nowych sztuczek. Ale dużo czasu spędziłam też na czekaniu na swoją kolej, a instruktorka nie zapewniła tyle zaangażowania i inicjatywy, ile bym się spodziewała. Tak więc warsztaty warte były 20 euro, które za nie zapłaciłam, ale w przyszłości spytam jakąś znającą się na rzeczy osobę, aby się czegoś nauczyć.

DJe, jak myślicie, jaka jest najlepsza metoda nauki?