Recenzja koncertu: Femi Kuti i zespół The Positive Force
Publiczność sali koncertowej Palac Akropolis w Pradze niedawno była świadkiem muzycznej eksplozji, gdy Femi Kuti i jego zespół The Positive Force dali afrobeatowego czadu.
Bycie synem Fela Kuti’ego – legendarnego wynalazcy stylu afrobeat, kompozytora, aktywisty, założyciela własnej republiki – może okazać się przytłaczającym, ale muzyka Femi’ego bezbłędnie kontynuuje dziedzictwo po ojcu prezentując równocześnie własne, indywidualne akcenty.
Femi nie przybył sam. Jego zespół, składający się z 2 bębniarzy, keyboardu, gitary, basówki, 4 instrumentów dętych oraz 3 natchnionych tancerek-chórzystek, to siła sama w sobie. Wszyscy ubrani byli w tradycyjne nigeryjskie stroje i grali wkładając w to całe serce i duszę.
Śpiew, taniec oraz bycie liderem zespołu były głównym zajęciem Femi’ego, ale grał on też na organach i na saksofonie. Jednym z punktów kulminacyjnych były jego sola na saksofonie na tle podkładu sekcji dętej. Muzyk nie boi się korzystać z techniki cyrkulacyjnego oddechu, aby zaakcentować konkretny dźwięk – to w końcu on ustanowił nowy rekord grając nieprzerwanie jeden dźwięk przez 51 minut.
Mieszając starszy materiał z utworami ze swojego najnowszego albumu “One People One World”, Femi zachował styl komponowania oraz politycznie motywowane teksty swojego ojca. Kluczem jego występów jest energia, po rzadkich cichych momentach natychmiast następuje eksplozja rytmu, dźwięków instrumentów dętych oraz dzikiego tańca.
I choć Femi stwierdził między utworami, że jest bardzo zmęczony po 5 występach z rzędu, absolutnie nie dało się tego odczuć w czasie koncertu. Nieprzerwany rytm, precyzyjna muzykalność oraz przesłanie pokoju oraz praw człowieka – występ tego zespołu to naprawdę wyjątkowe przeżycie.
Tutaj znajdziecie terminy koncertów: https://www.femikuti.com/shows.